cloud-2537777_1280

Jurysdykcja w sprawach z zakresu prawa autorskiego w chmurze obliczeniowej

Świadczenie usług w chmurze obliczeniowej, szczególnie w modelu SaaS, w ostatnich latach stało się niezwykle popularne. Nic dziwnego, skoro taki model pozwala z jednej strony ograniczyć koszty przedsiębiorcom, którzy pragną wejść na rynek usług elektronicznych, a z drugiej jest wygodny dla użytkowników, którzy mogą mieć dostęp do chmury z dowolnego miejsca na świecie. Mimo tych zalet, chmura obliczeniowa może stać się narzędziem do naruszenia praw autorskich i to nie tylko w kraju, ale także zagranicą. W takim przypadku twórca, który będzie chciał uzyskać rekompensatę za naruszenie swoich praw, będzie musiał najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie: przed sądem jakiego państwa należy wytoczyć powództwo?

SPRAWDŹ REGULAMIN SERWISU, Z KTÓREGO KORZYSTASZ LUB UMOWĘ

Zanim wyruszy się krętymi prawniczymi ścieżkami na poszukiwanie właściwej jurysdykcji, warto najpierw przeczytać regulamin serwisu, który naruszył nasze prawa autorskie czy umowę jaką zawarliśmy (np. o przeniesienie autorskich praw majątkowych do utworu, który został umieszczony w chmurze). Dlaczego? Zgodnie z unijnym rozporządzeniem Bruksela I bis, strony mogą w umowie dokonać wyboru sądu właściwego do rozpatrzenia sprawy, jeżeli przepisy prawa nie zastrzegają rozpoznania danej kategorii spraw przez sąd danego państwa z wyłączeniem innych państw (jurysdykcja wyłączna). W związku z tym, jeżeli w regulaminie serwisu lub w umowie wskazano sąd właściwy danego państwa, to ten sąd w tym państwie powinien rozpatrzyć sprawę.

Przykład

W Regulaminie usługi Spotify w punkcie 6.1 znajduje się tabela, z której wynika, który sąd jest właściwy w zależności od tego, w jakim państwie użytkownik ma miejsce zamieszkania. W przypadku użytkowników polskich będzie to sąd w Szwecji.

 

CO W PRZYPADKU, KIEDY REGULAMIN LUB UMOWA NIE OKREŚLAJĄ JURYSDYKCJI?

W takim przypadku nie pozostaje nam nic innego jak wkroczyć na kręte prawnicze ścieżki. Najpierw należy zapoznać się z jurysdykcją ogólną. Według unijnego rozporządzenia Bruksela I bis, decydującym czynnikiem jest miejsce zamieszkania pozwanego. Oznacza to, że jeżeli pozwany na stałe zamieszkuje w Polsce, to wówczas pozew należy kierować do sądu polskiego. Jeżeli pozwanym jest osoba prawna, a nie fizyczna, to miejscem jej zamieszkania jest:

  • miejsce ich statutowej siedziby,
  • miejsce siedziby głównego organu zarządzającego lub
  • miejsce siedziby głównego przedsiębiorstwa (jest to miejsce, w którym zawiera się najważniejsze dla danego podmiotu transakcje).

To nie koniec, ponieważ w prawie mamy do czynienia również z jurysdykcją szczególną. Jeżeli dana kategoria spraw jest objęta tą jurysdykcją, powód ma wybór – może wytoczyć powództwo przed sąd właściwy ze względu na miejsce zamieszkania pozwanego albo przed sąd, na który wskazuje jurysdykcja szczególna.

JURYSDYKCJA SZCZEGÓLNA W PRZYPADKU NARUSZENIA PRAW AUTORSKICH W CHMURZE OBLICZENIOWEJ

Naruszenie praw autorskich, np. umieszczenie utworu cudzego autorstwa w chmurze i udostępnienie go nieograniczonej liczbie osób bez zgody autora, stanowi czyn niedozwolony. Zgodnie z rozporządzeniem Bruksela I bis, w przypadku czynu niedozwolonego powództwo wytacza się przed sąd miejsca, w którym doszło lub mogło dojść do zdarzenia wywołującego szkodę.

W przypadku naruszeń praw autorskich w chmurze obliczeniowej możemy mieć do czynienia z następującą sytuacją:

Użytkownik, który naruszył prawo autorskie, mógł udostępnić utwór w chmurze za pomocą swojego komputera w państwie A. Sam utwór będzie przechowywany na serwerach dostawcy usługi chmurowej w państwie B. Z kolei w państwie C, D i E trzy osoby mogą wyszukać w przeglądarce ten udostępniony nielegalnie utwór.

Do sądu, którego państwa mamy wnieść w takiej sytuacji pozew? Opcji (na szczęście) jest wiele.

W przypadku działań w Internecie (więc także w chmurze) miejscem, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę, będzie najczęściej miejsce, w którym dana osoba wprowadziła plik do sieci. Odnosząc się do przedstawionej wyżej sytuacji, właściwe będzie państwo A. Problem jednak polega na tym, że w większości przypadków miejscem, z którego pozwany wgrał plik do Internetu, będzie państwo jego miejsca zamieszkania. Jurysdykcja ogólna będzie się więc pokrywać ze szczególną.

DLACZEGO JEST TO PROBLEMATYCZNE?

Prawda jest taka, że proces najłatwiej i często najtaniej jest wytoczyć w państwie, w którym to twórca (czyli powód) ma miejsce zamieszkania. Z drugiej strony to miejsce zamieszkania pozwanego ma największe znaczenie w ustalaniu jurysdykcji. Jeżeli twórca (powód) ma miejsce zamieszkania w Polsce, a naruszyciel jego praw autorskich (pozwany) mieszka na stałe w Niemczech, to dochodzenie swoich praw przed sądem niemieckim będzie trudniejsze niż przed sądem polskim. Wynika to chociażby z tak prozaicznego zjawiska jak bariera językowa i konieczność poszukiwania pełnomocnika w obcym państwie.

CZY JEST JAKIEŚ INNE ROZWIĄZANIE?

Przed takim pytaniem stanęło Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie Pez Hejduk przeciwko EnergieAgentur. O co chodziło? Spółka EnergieAgentur udostępniła zdjęcia, należące do Pez Hejduk, do przeglądania oraz pobierania ze swojej strony internetowej bez zgody ich autorki. Pez Hejduk wniosła pozew przeciwko do sądu w Wiedniu. Spółka EnergieAgentur swoją siedzibę miała w Niemczech i udostępniła fotografie na stronie z niemiecką domeną. Wprowadzenie zdjęć na stronę internetową nastąpiło również w Niemczech. TSUE stanął przed następującym pytaniem, czy w tej sprawie powództwo można wytoczyć w innym państwie niż to, w którym pozwana ma siedzibę lub niż państwo, do którego skierowana jest treść strony internetowej?

Okazało się, że… tak! Trybunał stwierdził, że nie ma znaczenia, do jakiego państwa jest kierowana treść strony internetowej. Znaczenie ma to, czy strona internetowa dostępna jest w państwie, w którym powód wytoczył powództwo. Taka interpretacja daje twórcom dużą elastyczność jurysdykcyjną i pozwala wnosić powództwo przed sądy różnych państw członkowskich, często także przed sąd swojego miejsca zamieszkania.

CZY ISTNIEJE TUTAJ JAKIŚ HACZYK?

Niestety tak. Trybunał zaznaczył, że wybrany przez twórcę sąd jest właściwy jedynie w zakresie szkody, która została wyrządzona na terenie państwa członkowskiego, w którym ten sąd się znajduje. Jeżeli twórca będzie chciał dochodzić odszkodowania na zasadach ogólnych, problemem stanie się uzyskania odszkodowania, kt1óre pokryje całość szkód, wyrządzonych działaniem naruszyciela. W końcu w dobie powszechnej globalizacji dostęp do np. nielegalnie udostępnionego utworu mogą mieć obywatele różnych państw. Czy można jakoś zaradzić temu problemowi? Na gruncie prawa polskiego rozwiązaniem może być żądanie zapłaty odszkodowania w wysokości podwójnej opłaty licencyjnej na podstawie przepisów prawa autorskiego, zamiast żądanie naprawienia szkody na zasadach ogólnych.

* * *

Jak widać, dochodzenie swoich praw w przypadku naruszeń prawa autorskiego w chmurze obliczeniowej może sprawiać problemy, jeżeli miejsce zamieszkania twórcy nie będzie się pokrywać z miejscem zamieszkania pozwanego czy miejscem, w którym podjął nielegalne działania. Jednak dzięki takim wyrokom jak ten w sprawie Pez Hejduk, twórcy mogą liczyć na to, że łatwiej będzie im chronić się przed naruszeniami w Internecie, a zatem także w chmurze obliczeniowej.

 

[1] Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 1215/2012 z dnia 12 grudnia 2012 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (Bruksela I bis).

[2] Regulamin usługi Spotify, https://www.spotify.com/pl/legal/end-user-agreement/#6-problemy-i-spory.

[3] M. Świerczyński, Rozdział 4 Jurysdykcja krajowa a prawo właściwe w internecie [w:] P. Podrecki (red.), Prawo Internetu, Warszawa 2007.

[4] Wyrok Trybunału Sprawiedliwości z dnia 22 stycznia 2015 r., C-441/13, Pez Hejduk przeciwko EnergieAgentur.NRW GmbH.


cropped-4715020_avatar_people_person_profile_user_icon.png

Agnieszka Fortuna

Aplikantka radcowska

AGNIESZKA FORTUNA
APLIKANTKA RADCOWSKA

Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej na kierunku prawo. Doświadczenie zdobywała pracując w lubelskich kancelariach prawnych. Uczestniczka i współorganizatorka wielu konferencji naukowych. Jej zainteresowania oscylują wokół prawa autorskiego oraz prawa znaków towarowych.


Projekt bez nazwy

Sharenting a ochrona danych osobowych

Żyjemy równoległe – w świecie rzeczywistym oraz w świecie cyfrowym. Jednym ze sposobów egzystowania w cyfrowej rzeczywistości jest nasza stała obecność w mediach społecznościowych. Niezależnie czy będzie to dla nas przestrzeń do zarabiania pieniędzy czy miejsce odpoczynku i rozrywki. Realizowanie w mediach społecznościowych tych dwóch istotnych funkcji życiowych wpływa jednak bezpośrednio nie tylko na nasze życie, ale równie często na życie naszej rodziny, w tym dzieci. Kreuje to też nowe problemy. Jednym z nowych zjawisk społecznych jest zdobywający w Polsce coraz większą popularność „sharenting”.

Sharenting to termin, który jest używany do określenia działań rodziców, którzy udostępniają w mediach społecznościowych treści dotyczących swoich dzieci (połączenie słów „sharing” + „parenting”). Działania te mogą mieć charakter niezarobkowy lub zarobkowy. W pierwszym przypadku rodzice dzielą się informacjami na temat swoich dzieci, aby udostępnić bliskim osobom zdjęcia czy wiadomości dotyczące ich potomków. Druga grupa rodziców, to osoby, które publikują wizerunek swoich dzieci, aby wykorzystać ich potencjał marketingowy (dzieci jako influencerzy), bądź po to, aby zwiększyć znaczenie swojej marki osobistej (jeżeli sami są influencerami). Niestety korzyści materialne uzyskiwane są kosztem prywatności młodych osób. W Polsce termin ten zdobył szersze zainteresowanie za sprawą kilku YouTuberek, do których zaliczyć można Andziaks (która jako pierwsza wideokreatorka opublikowała w internecie poród swojego dziecka, a aktualnie publikuje materiały związane z jego codziennym życiem), Lil Masti (która jest wskazywana w internecie jako jedna z osób, która aktywnie wykorzystywała czas ciąży, a teraz pierwsze dni swojego dziecka do reklamy produktów firm trzecich), czy The Happy Family (którzy dokumentują codzienność swoich dzieci). Oczywiście osób w internecie publikujących zdjęcia i materiały wideo ze swoimi dziećmi jest znacznie więcej. Nie muszą to być tylko popularni infulencerzy. Wystarczy prześledzić Tik Toka, aby zobaczyć liczne materiały wideo, których bohaterami są często nawet bardzo małe dzieci. Udostępniany jest wizerunek dzieci, ich zachowanie lub zdarzenia, których są uczestnikami. Często dotyczy to dzieci, które nie mają świadomości w czym uczestniczą oraz jakie związane są z tym konsekwencje. A to wiąże się z koniecznością zadania pytania – a co z ochroną danych osobowych tych dzieci? Co z ich prawem do prywatności?

 

Problematykę sharentingu komercyjnego porusza w swoim materiale wideo YouTuber Tomasz "Gimper" Działowy


SHARENTING A PRAWO

Problematyka sharenting’u nie jest wprost uregulowana w polskim porządku prawnym (nawiasem mówiąc inaczej jest np. we Francji, gdzie przedstawiono już projekt ustawy ograniczający sharenting). Ewentualne przepisy, które możemy powiązać z sharenting’iem są umiejscowione w różnych aktach prawnych, takich jak Konstytucja RP, Konwencja o prawach dziecka, Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Kodeks cywilny, Kodeks rodzinny i opiekuńczy czy RODO. Zjawisko sharenting’u nie jest na tę chwilę szeroko komentowane w doktrynie. Zdecydowanie więcej informacji można o nim znaleźć w artykułach publicystycznych.

Z uwagi na blogowy charakter niniejszego artykułu, został on ograniczony wyłącznie do relacji sharenting’u z przepisami dotyczącymi ochrony danych osobowych, bowiem w ramach sharenting’u rodzice często udostępniają m.in. wizerunek swojego dziecka, który jest chroniony również przez RODO.


CZY RODZICÓW UDOSTĘPNIAJĄCYCH DANE SWOICH DZIECI OBOWIĄZUJE RODO?

W pierwszej kolejności należałoby odpowiedzieć na pytanie, czy RODO wpływa w jakikolwiek sposób na rodziców udostępniających dane osobowe swoich dzieci. Otóż, RODO w motywie 18 wskazuje, że przepisy tej regulacji nie mają zastosowania do przetwarzania danych osobowych przez osobę fizyczną w ramach działalności czysto osobistej lub domowej (czyli takiej która nie ma związku z działalnością zawodową lub handlową). Doprecyzowano również, że za działalność osobistą rozumie się również działalność internetową, która ma służyć np. podtrzymywaniu więzi społecznych. Zatem można by uznać, że zjawisko sharenting’u niezarobkowego, wchodzi we wskazany wyżej zakres. Bowiem co do zasady, rodzice udostępniają dane dotyczące swoich dzieci właśnie dla realizacji tego celu, tj. po to, aby pochwalić się swoimi pociechami wśród znajomych. Jednakże, obok motywu 18 mamy motyw 38 RODO, z którego wynika, że dzieci wymagają szczególnej ochrony w kontekście danych osobowych, bo są one bardziej podatne na ryzyka związane z udostępnianiem ich danych osobowych. Można by zatem uznać, że dochodzi do kolizji treści obu wskazanych motywów, jeżeli analizujemy je pod kątem sharenting’u. Jak zatem pogodzić udostępnianie danych osobowych swoich dzieci z ich ochroną?

 

MOTYW 18 RODO

Niniejsze rozporządzenie nie ma zastosowania do przetwarzania danych osobowych przez osobę fizyczną w ramach działalności czysto osobistej lub domowej, czyli bez związku z działalnością zawodową lub handlową. Działalność osobista lub domowa może między innymi polegać na korespondencji i przechowywaniu adresów, podtrzymywaniu więzi społecznych oraz działalności internetowej podejmowanej w ramach takiej działalności. Niniejsze rozporządzenie ma jednak zastosowanie do administratorów lub podmiotów przetwarzających, którzy udostępniają środki przetwarzania danych osobowych na potrzeby takiej działalności osobistej lub domowej.

MOTYW 38 RODO

Szczególnej ochrony danych osobowych wymagają dzieci, gdyż mogą one być mniej świadome ryzyka, konsekwencji, zabezpieczeń i praw przysługujących im w związku z przetwarzaniem danych osobowych.

Taka szczególna ochrona powinna mieć zastosowanie przede wszystkim do wykorzystywania danych osobowych dzieci do celów marketingowych lub do tworzenia profili osobowych lub profili użytkownika oraz do zbierania danych osobowych dotyczących dzieci, gdy korzystają one z usług skierowanych bezpośrednio do nich.

Zgoda osoby sprawującej władzę rodzicielską lub opiekę nie powinna być konieczna w przypadku usług profilaktycznych lub doradczych oferowanych bezpośrednio dziecku.

 

Na początku należy zauważyć, że w motywie 18 wskazuje się, że działalność musi mieć charakter osobisty lub domowy. Należałoby zatem rozważyć jaki jest zakres „działalności osobistej lub domowej”. Przepisy na ten temat milczą. Mając jednak w pamięci wyrok Lindqvist z 2003 roku (Wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 6 listopada 2003 r. w sprawie C-101/01) wiemy, że publikacja treści w internecie (np. mediach społecznościowych), która może trafić do nieograniczonej liczby osób, nie jest działalnością osobistą lub domową. Wskazywane są co prawda pewne wątpliwości czy wyrok wydany na podstawie ówcześnie obowiązującej dyrektywy może mieć zastosowanie po wejściu RODO. W doktrynie (zagranicznej) przyjmuje się jednak, że nieograniczone udostępnianie danych osobowych swoich dzieci w mediach społecznościowych wykracza poza wyłączenie wskazane w motywie 18. Jeżeli bowiem dane osobowe dzieci są udostępniane bez żadnych ograniczeń w sieci internetowej, w szczególności bez ograniczenia do dalszego udostępniania tych treści oraz bez ograniczania do np. wybranej kategorii osób z grona naszych bliskich znajomych, to nie możemy już mówić, że to przetwarzanie ma charakter osobisty lub domowy. A w konsekwencji z wyłączenia wskazanego w motywie 18 nie skorzystamy i przepisy RODO będą nas dotyczyć. Z wyłączenia wskazanego w motywie 18 nie skorzystamy również, jeżeli udostępniamy dane naszych dzieci w celach zarobkowych (czyli w przypadku sharenting’u komercyjnego).


SHARENTING A PRAWO DO BYCIA ZAPOMNIANYM

W motywie 65 RODO wskazano, że „Każda osoba fizyczna powinna mieć prawo do sprostowania danych osobowych jej dotyczących oraz prawo do „bycia zapomnianym” (które uregulowane zostało w art. 17 RODO) oraz, że „Prawo to ma znaczenie w przypadkach, gdy osoba, której dane dotyczą, wyraziła zgodę jako dziecko, gdy nie była w pełni świadoma ryzyka związanego z przetwarzaniem, a w późniejszym czasie chce usunąć takie dane osobowe, w szczególności z internetu. Osoba, której dane dotyczą, powinna móc wykonywać to prawo, mimo że już nie jest dzieckiem”. Zatem, jednym z celów prawa do „bycia zapomnianym” jest „naprawienie” błędów z dzieciństwa. Dziecko, które samo udostępniło swoje dane osobowe może w ten sposób, już jako osoba dorosła, uniemożliwić dalsze przetwarzanie jego danych.

 

MOTYW 65 RODO

Każda osoba fizyczna powinna mieć prawo do sprostowania danych osobowych jej dotyczących oraz prawo do „bycia zapomnianym”, jeżeli zatrzymywanie takich danych narusza niniejsze rozporządzenie, prawo Unii lub prawo państwa członkowskiego, któremu podlega administrator. Osoba, której dane dotyczą, powinna w szczególności mieć prawo do tego, by jej dane osobowe zostały usunięte i przestały być przetwarzane, jeżeli dane te nie są już niezbędne do celów, w których były zbierane lub w inny sposób przetwarzane, jeżeli osoba, której dane dotyczą, cofnęła zgodę lub jeżeli wniosła sprzeciw wobec przetwarzania danych osobowych jej dotyczących, lub jeżeli przetwarzanie jej danych osobowych nie jest z innego powodu zgodne z niniejszym rozporządzeniem. Prawo to ma znaczenie w przypadkach, gdy osoba, której dane dotyczą, wyraziła zgodę jako dziecko, gdy nie była w pełni świadoma ryzyka związanego z przetwarzaniem, a w późniejszym czasie chce usunąć takie dane osobowe, w szczególności z Internetu. Osoba, której dane dotyczą, powinna móc wykonywać to prawo, mimo że już nie jest dzieckiem. Niemniej dalsze zatrzymywanie danych osobowych powinno być uznane za zgodne z prawem, jeżeli jest niezbędne do korzystania z wolności wypowiedzi i informacji, do wywiązania się z obowiązku prawnego, do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania władzy publicznej powierzonej administratorowi, z uwagi na względy interesu publicznego w dziedzinie zdrowia publicznego, do celów archiwalnych w interesie publicznym, do celów badań naukowych lub historycznych lub do celów statystycznych lub do ustalenia, dochodzenia lub obrony roszczeń.

 

W piśmiennictwie w kontekście relacji sharenting’u do RODO zazwyczaj wskazuje się jednak na ułomność art. 17 RODO. Prawo to bowiem nie chroni dzieci przed działaniem podejmowanym przez ich rodziców lub opiekunów prawnych.

 

ARTYKUŁ 17 RODO

1. Osoba, której dane dotyczą, ma prawo żądania od administratora niezwłocznego usunięcia dotyczących jej danych osobowych, a administrator ma obowiązek bez zbędnej zwłoki usunąć dane osobowe, jeżeli zachodzi jedna z następujących okoliczności:

a)      dane osobowe nie są już niezbędne do celów, w których zostały zebrane lub w inny sposób przetwarzane;

b)      osoba, której dane dotyczą, cofnęła zgodę, na której opiera się przetwarzanie zgodnie z art. 6 ust. 1 lit. a) lub art. 9 ust. 2 lit. a), i nie ma innej podstawy prawnej przetwarzania;

c)      osoba, której dane dotyczą, wnosi sprzeciw na mocy art. 21 ust. 1 wobec przetwarzania i nie występują nadrzędne prawnie uzasadnione podstawy przetwarzania lub osoba, której dane dotyczą, wnosi sprzeciw na mocy art. 21 ust. 2 wobec przetwarzania;

d)      dane osobowe były przetwarzane niezgodnie z prawem;

e)      dane osobowe muszą zostać usunięte w celu wywiązania się z obowiązku prawnego przewidzianego w prawie Unii lub prawie państwa członkowskiego, któremu podlega administrator;

f)       dane osobowe zostały zebrane w związku z oferowaniem usług społeczeństwa informacyjnego, o których mowa w art. 8 ust. 1.

2. Jeżeli administrator upublicznił dane osobowe, a na mocy ust. 1 ma obowiązek usunąć te dane osobowe, to – biorąc pod uwagę dostępną technologię i koszt realizacji – podejmuje rozsądne działania, w tym środki techniczne, by poinformować administratorów przetwarzających te dane osobowe, że osoba, której dane dotyczą, żąda, by administratorzy ci usunęli wszelkie łącza do tych danych, kopie tych danych osobowych lub ich replikacje.

3. Ust. 1 i 2 nie mają zastosowania, w zakresie w jakim przetwarzanie jest niezbędne:

a)      do korzystania z prawa do wolności wypowiedzi i informacji;

b)      do wywiązania się z prawnego obowiązku wymagającego przetwarzania na mocy prawa Unii lub prawa państwa członkowskiego, któremu podlega administrator, lub do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania władzy publicznej powierzonej administratorowi;

c)      z uwagi na względy interesu publicznego w dziedzinie zdrowia publicznego zgodnie z art. 9 ust. 2 lit. h) oraz i) i art. 9 ust. 3;

d)      do celów archiwalnych w interesie publicznym, do celów badań naukowych lub historycznych lub do celów statystycznych zgodnie z art. 89 ust. 1, o ile prawdopodobne jest, że prawo, o którym mowa w ust. 1, uniemożliwi lub poważnie utrudni realizację celów takiego przetwarzania; lub

e)      do ustalenia, dochodzenia lub obrony roszczeń.

 

Zgodnie z art. 8 ust. 1 RODO i motywem 38 przetwarzanie danych osobowych dziecka w ramach usług społeczeństwa informacyjnego (np. portale społecznościowe), które nie ukończyło 16 roku życia wymaga zgody rodziców (lub opiekunów prawnych). W przypadku sharenting’u, to rodzice udostępniają dane osobowe swoich dzieci. Podejmując takie działanie, to oni udzielają zgody na przetwarzanie danych ich dzieci. W konsekwencji, dzieci, które nie życzą sobie udostępniania swoich danych osobowych muszą czekać do uzyskania pełnoletności, aby móc ewentualnie zażądać usunięcia danych, które ich dotyczą.

Wymóg w postaci przekroczenia 18 roku życia wynika z braku definicji dziecka w RODO i przyjęciu w ramach Zespołu roboczego ds. ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych, iż za dziecko uważa się osobę, która nie ukończyła 18 roku życia (zgodnie z Konwencją o prawach dziecka).

 

ARTYKUŁ 8 UST. 1 RODO

Jeżeli zastosowanie ma art. 6 ust. 1 lit. a), w przypadku usług społeczeństwa informacyjnego oferowanych bezpośrednio dziecku, zgodne z prawem jest przetwarzanie danych osobowych dziecka, które ukończyło 16 lat. Jeżeli dziecko nie ukończyło 16 lat, takie przetwarzanie jest zgodne z prawem wyłącznie w przypadkach, gdy zgodę wyraziła lub zaaprobowała ją osoba sprawująca władzę rodzicielską lub opiekę nad dzieckiem oraz wyłącznie w zakresie wyrażonej zgody.

Państwa członkowskie mogą przewidzieć w swoim prawie niższą granicę wiekową, która musi wynosić co najmniej 13 lat.

 

Pewnym rozwiązaniem może być wykorzystanie art. 80 ust. 1 RODO, który umożliwia umocowanie przez osobę, której dane dotyczą (w tym przypadku np. przez kuratora działającego na rzecz dziecka) podmiotu niemającego charakteru zarobkowego i działającego na rzecz ochrony praw i wolności osób, których dane dotyczą, do wniesienia w jej imieniu skargi oraz wykonywania w jej imieniu praw w zakresie m.in. możliwości wniesienia skargi do organu nadzorczego oraz uzyskania środka ochrony prawnej przed sądem. Jest to jednak rozwiązanie „karkołomne”, zwłaszcza dla małoletniego, choć nie jest niemożliwe.

 

ARTYKUŁ 80 UST. 1 RODO

Osoba, której dane dotyczą, ma prawo umocować podmiot, organizację lub zrzeszenie – które nie mają charakteru zarobkowego, zostały należycie ustanowione zgodnie z prawem państwa członkowskiego, mają cele statutowe leżące w interesie publicznym i działają w dziedzinie ochrony praw i wolności osób, których dane dotyczą, w związku z ochroną ich danych osobowych – do wniesienia w jej imieniu skargi oraz wykonywania w jej imieniu praw, o których mowa w art. 77, 78 i 79, oraz żądania w jej imieniu odszkodowania, o którym mowa w art. 82, jeżeli przewiduje to prawo państwa członkowskiego.

 

Ułomność prawa do bycia zapomnianym objawia się również na jeszcze jednej płaszczyźnie. Należy bowiem pamiętać, że raz udostępniony w internecie materiał (np. zdjęcie lub wideo), może być pobrany przez innego użytkownika, zapisany przez serwisy typu Web Archive, bądź udostępniony w innych miejscach (choćby w dark webie). Ciężko będzie zatem kontrolować przepływ tego typu materiałów. Raz udostępniony za zgodą nieroztropnego rodzica materiał może już pozostać w internecie na zawsze. Taki materiał w najgorszym przypadku może trafić w ręce cyberprzestępców lub pedofili, a prawo do bycia zapomnianym nie będzie w stanie cofnąć czasu.


PODSUMOWANIE

Pewne zjawiska, zwłaszcza w świecie cyfrowym, tak szybko jak się pojawią, tak szybko znikają. Niestety wiele z nich towarzyszy nam po dziś dzień. Chęć „chwalenia się” pociechami, udostępniania materiałów na ich temat w świecie cyfrowym i brak elementarnej wiedzy na temat zagrożeń z tym związanych, powoduje, że sharenting raczej zagości na dłuższy czas. Jedyną możliwością ograniczenia tego zjawiska są przemyślane regulacje prawne lub uświadamianie rodziców na ten temat. Aktualne przepisy, choćby RODO, nie stanowią remedium na ww. problemy, tj. nie chronią w sposób realny dzieci przed nieroztropnym działaniem ze strony ich opiekunów. Dlatego tym bardziej ważna jest edukacja rodziców, którzy powinni zrozumieć jakie są konsekwencje sharentingu.

 

Warto przeczytać:

E. Lievens, C. Vander Maelen, A Child’s Right to be Forgotten: Letting Go of the Past and Embracing the Future?, „Latin American Law Review” 2019/2.

S. Donovan, ‘Sharenting’: The Forgotten Children of the GDPR, "Peace Human Rights Governance" 4/1
Marzec 2020

C. Bessant, M. Schnebbe, Does the GDPR ofer a solution to the ‘problem’ of sharenting?, Datenschutz Datensich, 6/2022.

J. Maniszewska-Ejsmont, Sharenting a prawa dziecka – rozważania nad władzą rodzicielską w dobie mediów społecznościowych, Palestra 4/2022.

K. Haley, Sharenting and the (Potential) Right to Be Forgotten, Indiana Law Journal: Vol. 95: Iss. 3, 2020.

M. Guido, France Introduces a Bill to Stop Parents from Oversharing Photos of Their Kids, tinybeans.com

Zdjęcie tytułowe wygenerowane za pomocą AI (Canva)


cezary-zapala-box

Cezary Zapała

Aplikant rzecznikowski

CEZARY ZAPAŁA
APLIKANT RZECZNIKOWSKI, ADMINISTRATOR PORTFOLIO ZNAKÓW TOWAROWYCH I WZORÓW PRZEMYSŁOWYCH

Aplikant rzecznikowski, administrator portfolio znaków towarowych i wzorów przemysłowych Klientów Kancelarii. Specjalizuje się w zagadnieniach dotyczących prawa ochrony danych osobowych, prawa własności przemysłowej, prawa nowych technologii oraz prawa rolnego. Uczestnik, prelegent oraz koordynator wielu konferencji oraz szkoleń. Wykładowca na studiach podyplomowych z ochrony danych osobowych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Autor publikacji naukowych z zakresu prawa rolnego, ochrony danych osobowych i prawa nowych technologii.


documents

Zabezpieczenie roszczenia w sprawach własności intelektualnej po nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego z 9 marca 2023 r.

Dla ochrony praw własności intelektualnej (oraz ochrony przed nieuczciwą konkurencją) ustanowiony jest system roszczeń obejmujący w szczególności roszczenie o zaniechanie naruszeń, usunięcie skutków naruszenia, odszkodowanie oraz zwrot bezpodstawnie uzyskanych korzyści. Dla ochrony praw własności intelektualnej kluczowe znaczenie ma roszczenie o zaniechanie bezprawnych działań (zaniechanie naruszeń praw własności intelektualnej). Realizacje tego roszczenia przerywa bowiem nielegalną działalność, a tym samym zapobiega powstaniu niekorzystnych skutków naruszenia. Pozostałe roszczenia, ustanowione dla ochrony własności intelektualnej, służą bowiem już tylko usuwaniu skutków naruszenia dotykających uprawnionego. Jest oczywiste, że im wcześniej nastąpi przerwanie bezprawnej działalności, tym mniejsze będą jej konsekwencje. W okresie, który upływa pomiędzy wszczęciem procesu przeciw sprawcy naruszenia i ostatecznym rozstrzygnięciem sprawy u uprawnionego powstają jednak znaczne szkody polegające na zmniejszeniu się sprzedaży oferowanych przez niego towarów, utracie korzyści majątkowych, a także nierzadko tracie reputacji. Natura naruszeń jest zaś taka, że ewentualne roszczenia o usunięcie skutków naruszenia, o odszkodowanie czy o wydanie bezprawnie uzyskanych korzyści przez sprawcę okazują się niewystarczające lub nieadekwatne.

W związku z powyższym istotną rolę w zapewnieniu należytej ochrony prawnej uprawnionemu odgrywa orzekane przez sąd zabezpieczenie roszczenia o zaniechanie bezprawnych działań w drodze tymczasowego zakazu bezprawnych działań na czas trwania procesu. Taki sposób zabezpieczenia zapewnia uprawnionego ochroną prawną nie różniącą się co do treści od tego, co zapewni mu wyrok w sprawie (art. 755 § 2 k.p.c.). W odróżnieniu od wyroku, zabezpieczenie roszczenia ma jednak prowizoryczny charakter, a zatem upada, jeżeli roszczenie o zaniechanie ostatecznie nie zostanie uwzględnione przez sąd. W przypadku innych roszczeń z zakresu prawa własności intelektualnej cel zabezpieczenia ogranicza się z reguły do zapewnienia egzekucyjnego wykonania przyszłego wyroku orzekającego usunięcie skutków naruszenia, zapłatę odszkodowania itp.

Zabezpieczenie roszczenia o zaniechanie naruszeń ma, wszakże również inną stronę. Faktem bowiem jest, że żądanie zabezpieczenia roszczenia przez orzeczenie tymczasowego zakazu określonych działań może być wykorzystywane także w walce konkurencyjnej w celu uniemożliwienia lub utrudnienia przeciwnikowi kontynuowanie aktywności. To ryzyko ma być minimalizowane przez nałożenie na sąd orzekający o zabezpieczeniu obowiązku wyważenia interesów obu stron przy wyborze sposobu zabezpieczenia (art. 7301 § 3 k.p.c.).

Obawa przed nadużywaniem zabezpieczenia roszczenia o zaniechanie naruszeń w sprawach własności intelektualnej (w rozumieniu art. 47989 k.p.c.) sprawiła, że w wyniku nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego z 9 marca 2023 r. w art. 755 k.p.c. pojawił się nowy § 23, zgodnie z którym: W sprawach wymienionych w art. 47989 sąd oddala wniosek o zabezpieczenie, jeżeli został on złożony po upływie 6 miesięcy od dnia, w którym strona lub uczestnik postępowania powziął wiadomość o naruszeniu przysługującego mu prawa wyłącznego”. Unormowanie to opiera się na założeniu, że uprawniony z tytułu praw własności intelektualnej powinien w miarę, krótkim czasie zadecydować, czy działanie sprawcy jest na tyle dla uciążliwe i prowadzi do nieodwracalnych konsekwencji, że celowe jest żądanie tymczasowego przerwania tych działań w drodze zabezpieczenia roszczenia. Jeżeli zaś upłynął termin 6 miesięcy od powzięcia przez uprawnionego wiadomości o naruszenia prawa, a uprawniony nie złożył wniosku o zabezpieczenie, to ustawodawca zakłada, że – wobec bezczynności uprawnionego – należy uznać, iż naruszenie nie jest dla niego na tyle uciążliwe, żeby wymagało tymczasowego przerwania bezprawnej aktywności naruszyciela.

Należy jednak zauważyć, że przytoczony art. 755 § 23 k.p.c. nie ogranicza się bynajmniej do zabezpieczenia roszczenia o zaniechanie, lecz dotyczy także zabezpieczenia wszelkich innych roszczeń z zakresu własności intelektualnej. W tym zakresie sens tego przepisu jest wątpliwy. Chodzić może wszak o potrzebę zabezpieczenia wynikającą z pogorszenia się w toku procesu sytuacji finansowej sprawcy naruszenia, która sprawie, że wątpliwe staje się wyegzekwowanie przyszłego wyroku zasądzającego odszkodowanie lub zwrot bezprawnie uzyskanych korzyści lub tp. W takich przypadkach to nie powzięcie wiadomości o naruszeniu prawa wyłącznego, lecz uzyskanie informacji o okolicznościach powodujących obawę o wykonalność przyszłego wyroku, powinno być istotne dla wystąpienia z żądania zabezpieczenia. Przepis art. 755 § 23 k.p.c. wydaje się zakreślony zbyt szeroko.

Artykuł 755 § 23 k.p.c. wszedł w życie w dniu 1 lipca 2023 r. Zauważyć jednak trzeba, że - zgodnie z art. 19 ust. 1 ustawy z 9 marca 2023 r. - do spraw wszczętych i niezakończonych przed wejściem w życie tejże ustawy stosuje się przepisy kodeksu postępowania cywilnego „w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą”. Wynika stąd, że sześciomiesięczny termin do złożenia wniosku o zabezpieczenie w sprawach własności intelektualnej, liczony od powzięcia wiadomości o naruszeniu prawa wyłącznego, stosuje się także w sprawach wszczętych przed dniem 1 lipca 2023 r., i dotyczy to także przypadków, gdy termin ten upłynął jeszcze przed tą datą. Orzekając o zabezpieczeniu po 1 lipca 2023 r. sąd musi uwzględnić fakt upływu terminu z art. 755 § 23 k.p.c., choćby miało to miejsce jeszcze przez 1 lipca 2023 r.


andrzej-jakubecki-box

Prof. Andrzej Jakubecki

Of Counsel

PROF. ANDRZEJ JAKUBECKI
OF COUNSEL

Of Counsel, profesor doktor habilitowany nauk prawnych. Kierownik Katedry Postępowania Cywilnego i Międzynarodowego Prawa Handlowego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Specjalista z zakresu postępowania cywilnego, prawa upadłościowego, prawa restrukturyzacyjnego, prawa handlowego i międzynarodowego prawa handlowego. Posiada wieloletnie doświadczenie w doradzaniu polskim i zagranicznym spółkom w zakresie prowadzenia sporów przed krajowymi sądami, postępowań arbitrażowych, a także postępowań upadłościowych. W latach 1999-2002 uczestniczył w pracach Zespołu Problemowego Postępowania Upadłościowego Komisji Kodyfikacyjnej RP przy Ministrze Sprawiedliwości. Od 2002 do 2015 był członkiem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego przy Ministrze Sprawiedliwości.


letter-gf5bb5aef0_1920

Cold mailing a RODO, czyli na co zwrócić uwagę zanim wyślesz informację handlową do potencjalnego klienta

CZYM JEST COLD MAILING?

Cold mailing to forma marketingu polegająca na bezpośrednim przesyłaniu wiadomości do osób prywatnych oraz przedsiębiorców, z którymi nadawca wiadomości nie utrzymywał wcześniej relacji biznesowych, a którzy potencjalnie mogą być zainteresowani jego produktami lub usługami.

Charakterystyczną cechą cold mailing’u jest to, że odbiorca wiadomości nie spodziewa się, iż ją otrzyma – stąd określenie „cold” (zimny). Celem cold mailing’u jest pozyskanie nowych klientów poprzez nawiązanie kontaktu, a następnie prezentacje swoich produktów lub usług.

Jednocześnie, nie chodzi tu tylko o wiadomości przesyłane za pośrednictwem e-maila. Cold mailng można prowadzić również za pośrednictwem innych kanałów komunikacji, takich jak np. „LinkedIn”, czy „Facebook”.

MARKETING BEZPOŚREDNI W ŚWIETLE POLSKICH PRZEPISÓW

Nie ulega wątpliwości, że cold mailling jest formą marketingu bezpośredniego. Rozważając rozpoczęcie kampanii marketingowej opartej na cold mailing’u trzeba w pierwszej kolejności sięgnąć do polskich przepisów prawnych regulujących tą kwestię.

W świetle art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną [1] zakazane jest przesyłanie 1) niezamówionej informacji handlowej skierowanej do 2) oznaczonego odbiorcy będącego osobą fizyczną 3) za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w szczególności poczty elektronicznej.

Informacja handlowa jest uważana za niezamówioną, kiedy osoba fizyczna nie wyraziła zgody na otrzymanie takiej informacji. Co istotne, powyższą ochroną przed otrzymywaniem niezamówionych, a często również niechcianych wiadomości marketingowych są objęte wszystkie osoby fizyczne - nie tylko osoby prywatne oraz przedsiębiorcy działający w formie jednoosobowej działalności gospodarczej, ale i pracownicy przedsiębiorstw, których adresy mailowe są często wprost udostępnianie za pośrednictwem strony internetowej firmy.

A co z podmiotami, które nie są osobami fizycznymi?

Zgodnie z art. 172 ust. 1 Prawa telekomunikacyjnego [2] zakazane jest używanie telekomunikacyjnych urządzeń końcowych i automatycznych systemów wywołujących dla celów marketingu bezpośredniego lub przesyłania niezamówionej informacji handlowej w rozumieniu ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, chyba że abonent lub użytkownik końcowy uprzednio wyraził na to zgodę.

Pomimo nieco zawiłej nazwy, telekomunikacyjne urządzenie końcowe to po prostu urządzenie podłączone do sieci, czyli np. telefon lub laptop. Natomiast kluczowe z punktu prowadzenia kampanii cold mailing’owej jest to, że ww. artykuł obejmuje ochroną zarówno osoby fizyczne, jak i prawne.   

PODSTAWA COLD MAILING’U - ZGODA, CZY PRAWNIE UZASADNIONY INTERES?

W RODO [3] wskazuje się, że podstawą dla działań marketingowych skierowanych wobec osoby fizycznej może być prawnie uzasadniony interes (zob. motyw 47 preambuły RODO).

Prawnie uzasadniony interes jest jedną z podstaw legalizujących przetwarzanie danych. Opiera się na realizacji celów administratora, przy jednoczesnym zapewnieniu zgodności z prawem oraz zachowaniu podstawowych praw i wolności osób, których dane dotyczą – w tym przypadku osób, do których kieruje się przekaz marketingowy.

Zastosowanie marketingu bezpośrednio na podstawie prawnie uzasadnionego interesu nie jest więc możliwe, gdy obowiązujące przepisy wymagają pozyskania zgody. Zważając na ograniczenia zawarte w art. 10 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz art. 172 ust. 1 prawa telekomunikacyjnego podmiot, który będzie chciał rozpocząć wysyłkę cold maili będzie musiał najpierw uzyskać zgodę jego odbiory.

JAK ROBIĆ TO DOBRZE?

Jak zostało wskazane powyżej cold mailling wymaga uzyskania zgody. Przepis art. 174 prawa telekomunikacyjnego doprecyzowuje, że do uzyskania zgody abonenta lub użytkownika końcowego stosuje się regulacje o ochronie danych osobowych. Podobny zapis znajduje się w art. 4 ustawy o świadczenie usług drogą elektroniczną.

W zakresie wysyłki cold maili do osób fizycznych zgodna ta musi spełniać następujące wymogi, tj. musi być:

  • dobrowolna – odbiorca wiadomości udzielając zgody nie może działać pod przymusem;
  • świadoma – odbiorca wiadomości powinien rozumieć na co dokładnie udziela zgody. Zgoda musi być sformułowana jasnym i prostym językiem, a osoba wyrażająca zgodę powinna znać przynajmniej tożsamość administratora oraz cele przetwarzania danych osobowych; 
  • konkretna – odbiorca wiadomości musi wyrazić odrębną zgodę na każdy cel przetwarzania (np. w przypadku zbierania zgody na dwa odrębne cele przetwarzania trzeba uzyskać osobne pozwolenie na każdy z nich);
  • jednoznaczna – odbiorca wiadomości powinien udzielić zgody w formie oświadczania lub wyraźnego działania potwierdzającego (np. poprzez udostępnienie w celach marketingowych identyfikującego go adresu elektronicznego).

Ale jak w praktyce taką zgodę uzyskać od potencjalnego klienta?

Wydawałoby się, że najbezpieczniejszym sposobem jest poproszenie potencjalnego klienta przy pierwszym kontakcie o zgodę na przesłanie wiadomości marketingowej. Jednakże, organy nadzorcze zajmują niejednolite stanowisko w tym zakresie.

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w decyzji z dnia 30 maja 2019 r. o sygn. DOZIK-8.610.20.2017.KA/MO wprost stwierdził, że marketingiem bezpośrednim będzie również kontakt w celu uzyskania zgody na prezentację swoich towarów lub usług (zob. również Decyzja Prezesa UOKiK o sygn. DOiK-61-11/15/ZG, RPZ.610.2.2020.PG).

Zwrócić należy raz jeszcze uwagę, iż pojęcie marketingu bezpośredniego obejmuje nie tylko działania o charakterze sprzedażowym, ale również te, które służą dostarczeniu informacji, jeśli ich końcowym efektem jest zainteresowanie adresata ofertą przedsiębiorcy. Za mieszczące się w hipotezie art. 172 pt kwalifikowane będą więc nie tylko sytuacje w których przedsiębiorca kontaktuje się z konsumentem w celu przedstawienia propozycji zawarcia umowy, ale także kontakt, który ma na celu uzyskanie zgody na marketing bezpośredni w tym na zaprezentowanie oferty.

Nieco bardziej liberalnie do tej tematyki zdaje się podchodzić Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). W decyzji z dnia 31 października 2019 r. o sygn. DK.WPA.46.8.2019.11 Prezes UKE podkreśla, że to czy dane połącznie zostanie uznane za przekaz marketingowy zależy od celu jego wykonania. Poniższy przykład co prawda dotyczy tzw. cold calling (połączeń telefonicznych), ale analogicznie jak w przypadku cold mailing’u zastosowanie znajdzie art. 172 ust. 1 prawa telekomunikacyjnego.

Stwierdzenie przez Sąd na kanwie powyżej sprawy, iż „nie jest sprzeczne z art. 172 Prawa telekomunikacyjnego wykonywanie przez pracowników pozwanej połączeń na losowo wybrane numery abonentów, w celu ustalenia, czy wyrażają zgodę na kontakt telefoniczny w celu marketingu bezpośredniego”. Podkreśla kwestię celu w jakim połączenie telefoniczne jest wykonywane. W niniejszym postępowaniu administracyjnym, jak poniżej zostanie to wskazane, połączenia wykonywane przez Stronę nie miały na celu uzyskania zgody abonentów/użytkowników końcowych na używanie wobec nich telekomunikacyjnych urządzeń końcowych w celach marketingu bezpośredniego, ale przedstawienie oferty sprzedaży opału - co niewątpliwie stanowi marketing bezpośredni. Jak słusznie wskazał Sąd ww. wyroku – „Gdyby bowiem ustawodawca chciał zakazać kontaktów z abonentem w sposób całkowity, zrezygnowałby z wprowadzenia przesłanki dotyczącej celowości kontaktu.” – zatem cel w jakim inicjowany jest kontakt oraz konieczność uzyskania uprzedniej zgody mają kluczowe znaczenie.

A co na to PUODO?

Prezes UODO w decyzji z dnia 24 września 2020 r. numer ZSPR.440.1194.2019 oceniając legalność użycia adresu e-mail pobranego z Centralnej Ewidencji i Informacja o Działalności Gospodarczej do celów marketingu bezpośredniego wskazał, że:

Tym samym należy przyjąć, że przetwarzanie przez Przedsiębiorcę publicznie dostępnych danych osobowych Skarżącego na stronie CEIDG znajdowało oparcie w powołanym art. 6 ust. 1 lit f) rozporządzenia 2016/679. (…)

Jednakże bezzasadnym byłoby przyjęcie, że realizacja ww. prawnie usprawiedliwionych interesów administratora danych, tj. Przedsiębiorcy, polegających na przesłaniu do Skarżącego wiadomości, stanowiącej chęć nawiązania współpracy, wiązała się z naruszeniem praw lub wolności Skarżącego, skoro kwestionowane dane osobowe Skarżącego w tym jego adres e-mail przetwarzane przez Przedsiębiorcę są danymi powszechnie dostępnymi, związanymi ściśle z prowadzoną przez niego działalnością gospodarczą.

Warto mieć jednak na uwadze, że PUODO zajmuje się wyłącznie kwestią ochrony danych osobowych, a organem nadzorczym władnym rozstrzygnąć skargę na niezamówioną informację handlową - w zależności od określonej sytuacji - będzie Prezes UKE lub Prezes UOKiK. Próba legalizacji działań marketingowych w zakresie cold mailingu w oparciu o uzasadniony interes tam, gdzie przepisy ustaw szczególnych wymagają zgody może zatem zakończyć się otrzymaniem administracyjnej kary pieniężnej.    

***

Reasumując, rozbieżności występujące pomiędzy stanowiskami organów nadzorczych wskazują na jedno – każdy przypadek cold mailing’u wymaga odrębnej analizy. Oceniając ryzyko rozpoczęcia takiej kampanii trzeba uwzględnić nie tylko warunki formalne i sposób uzyskania zgody, ale i źródło pochodzenia danych umożliwiających nawiązanie kontaktu z potencjalnym klientem.   

Należy pamiętać, że kupienie gotowej bazy mailingowej wcale nie musi oznaczać, że sprzedający pozyskał zgodę potencjalnych odbiorców wiadomości na działania marketingowe, a outsourcing przeprowadzenia kampanii cold mailing’owej zewnętrznej firmie nie zwolni zlecającego z odpowiedzialności za brak pozyskania zgody (zob. uchwała SN z dnia 17 lutego 2016 r., sygn. akt III SZP 7/15).

[1] Ustawa z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz. U. z 2020 r. poz. 344).
[2] Ustawa z dnia 16 lipca 2004 r. Prawo telekomunikacyjne (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 1648 z późn. zm.).
[3] Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) (Dz. U. UE. L. z 2016 r. Nr 119, str. 1 z późn. zm.).


cropped-4715020_avatar_people_person_profile_user_icon.png

Alicja Żywicka

Aplikantka radcowska

ALICJA ŻYWICKA
APLIKANTKA RADCOWSKA

Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej w Lublinie. W 2020 r. ukończyła studia podyplomowe z zakresu ochrony danych osobowych. Obecnie jest aplikantką radcowską przy OIRP w Lublinie. Spektrum zainteresowań zawodowych skupia wokół ochrony danych osobowych, prawa autorskiego oraz prawa pracy.


pexels-andy-barbour-6683392

Czy roszczenie wzajemne o unieważnienie prawa do unijnego znaku towarowego może dotyczyć całości praw, które właściciel tego znaku wywodzi z jego rejestracji?

Na to pytanie, złożone w trybie prejudycjalnym przez Sąd Okręgowy w Warszawie odpowiada wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-654/21 LM przeciwko KP. Stronę pozwaną w postępowaniu przed sądem odsyłającym, jak również w postępowaniu przed Trybunałem Sprawiedliwości UE reprezentowały radca prawny Ewa Jaroszyńska-Kozłowska i radca prawny Zuzanna Słupicka ze Skubisz Kancelaria Prawno Patentowa.

Tło sprawy

LM jest właścicielem słownego unijnego znaku towarowego Multiselect (zwanego dalej „spornym znakiem towarowym”), zarejestrowanego w dniu 5 czerwca 2018 r. dla towarów i usług z klas 9, 41 i 42 Klasyfikacji Nicejskiej. Wskazane towary i usługi obejmują między innymi doradztwo zawodowe, informację o edukacji, instalację i konserwację oprogramowania komputerowego czy też publikowanie tekstów i udostępnianie publikacji elektronicznych.

Od 2009 r. KP oferuje w ramach prowadzonej działalności gospodarczej poradnik - w formie zarówno drukowanej, jak i elektronicznej - dla kandydatów przystępujących do egzaminów policyjnych, mający przygotować ich do testów psychologicznych objętych spornym znakiem towarowym, stanowiących jeden z etapów wspomnianego postępowania rekrutacyjnego. KP promuje swój poradnik na rożnych stronach internetowych.

W dniu 26 lutego 2020 r. LM wniósł do Sądu Okręgowego w Warszawie, będącego w tej sprawie sądem odsyłającym, powództwo o stwierdzenie naruszenia prawa do spornego znaku towarowego. W toku tego postępowania KP wniósł powództwo wzajemne o unieważnienie spornego znaku towarowego nie tylko dla towarów i usług objętych powództwem głównym, lecz także dla pozostałej części towarów i usług, dla których sporny znak towarowy został zarejestrowany.

Wyrokiem z dnia 7 października 2021 r. sąd odsyłający oddalił powództwo główne o stwierdzenie naruszenia prawa do znaku towarowego w całości. W odniesieniu do roszczenia wzajemnego Sąd odsyłający miał jednak wątpliwość czy w zakres pojęcia „roszczenia wzajemnego o unieważnienie” w rozumieniu art. 124 lit. d) i art. 128 ust. 1 rozporządzenia 2017/1001 wchodzi całość żądań unieważnienia prawa do spornego znaku towarowego bez względu na ich rzeczywisty związek z postępowaniem w sprawie stwierdzenia naruszenia prawa do znaku towarowego, czy też pojęcie to należy interpretować w ten sposób, że obejmuje ono wyłącznie żądania mające „rzeczywisty związek” z postępowaniem w sprawie stwierdzenia naruszenia prawa do znaku towarowego.

Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił zawiesić postępowanie i zwrócić się do Trybunału z następującymi pytaniami prejudycjalnymi:

Czy art. 124 lit. d) w zw.  z art. 128 ust. 1 rozporządzenia 2017/1001 rozumieć należy w ten sposób, że zawarte w tych przepisach określenie „roszczenie wzajemne o unieważnienie” może oznaczać żądanie unieważnienia wyłącznie w takim zakresie, w jakim pozostaje ono w związku z roszczeniem powoda z tytułu naruszenia unijnego znaku towarowego - co pozwala sądowi krajowemu nie rozpoznawać roszczenia wzajemnego o unieważnienie w zakresie szerszym niż pozostający w związku z roszczeniem powoda z tytułu naruszenia?

Czy art. 129 ust. 3 rozporządzenia 2017/1001 rozumieć należy w ten sposób, że przywołany przepis - stanowiąc o „przepisach proceduralnych odnoszących się do tego samego rodzaju powództwa, jak w przypadku krajowego znaku towarowego” - odnosi się do krajowych przepisów procesowych, które znalazłyby zastosowanie w konkretnym postępowaniu o naruszenie prawa do znaku unijnego (oraz postępowaniu z pozwu wzajemnego o unieważnienie), czy też odnosi się ogólnie do krajowych przepisów procesowych obecnych w porządku prawnym państwa członkowskiego - co ma znaczenie wówczas, gdy, ze względu na datę wszczęcia konkretnego postępowania o naruszenie prawa do znaku unijnego, przepisy procesowe o powództwie wzajemnym o unieważnienie znaku, odnoszące się do znaków krajowych, nie istniały w porządku prawnym państwa członkowskiego?

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE

Trybunał Sprawiedliwości w swoim wyroku odniósł się jedynie do pierwszego z pytań prejudycjalnych, z uwagi na to, że uznał, że kwestia, wobec której zostało zadane drugie pytanie prejudycjalne nie podlegałaby prawu Unii. Wobec pytania pierwszego Trybunał stwierdził, że ze względu na samodzielny charakter roszczenia wzajemnego przewidzianego w art. 128 rozporządzenia 2017/1001 przedmiot tego roszczenia nie może być ograniczony przedmiotem powództwa o stwierdzenie naruszenia, w ramach której zostało podniesione. Oznacza to więc, że pozew wzajemny nie jest ograniczony jedynie do tych dóbr i usług, wobec których został zarejestrowany znak towarowy i które stanowią podstawę głównego powództwa, ale także do tych, które zostaną wskazane w pozwie wzajemnym.

Trybunał, przy odpowiedzi na pytanie prejudycjalne posiłkował się swoim niedawnym wyrokiem z dnia 13 października 2022 r. w sprawie C-256/21 KP pko. TV, (Gemeinde Bodman-Ludwigshafen), w którym orzekł, że sąd krajowy musi rozstrzygnąć w sprawie roszczenia wzajemnego o unieważnienie lub stwierdzenie wygaśnięcia, nawet jeśli powództwo o naruszenie zostało wycofane. Trybunał uznał, że roszczenia wzajemnego nie można utożsamiać ze zwykłym środkiem obrony, lecz jest ono odrębnym i samodzielnym żądaniem, którego rozpatrzenie jest niezależne od żądania głównego, nawet jeśli powództwo powoda głównego zostanie oddalone.

Nadal jednak roszczenie wzajemne odróżnia się od wniosku o unieważnienie prawa do znaku złożonego w EUIPO, z uwagi na fakt, że podmiot, który może skutecznie wnieść roszczenie wzajemne jest ograniczony do tej jednostki, która została wskazana jako strona przeciwna przy roszczeniu głównym. Wniosek o unieważnienie prawa do znaku towarowego może być z kolei złożony przez każdą osobę fizyczną lub prawną, oraz przez każdą grupę lub podmiot utworzony do celów reprezentacji interesów wytwórców, producentów, usługodawców, handlowców, lub konsumentów, posiadających zdolność do czynności prawnych, którzy mieliby interes prawny do wniesienia takiego wniosku. Ograniczenie dotyczące osób mogących podnieść roszczenie wzajemne, nie jest jednak oczywiście ograniczone w taki sposób, by odnosiło się jedynie do interesów własnych strony powodowej.  

Oznacza to, że roszczenie wzajemne o stwierdzenie wygaśnięcia lub unieważnienia może być oparte nie tylko na przesłankach względnych, dotyczących jedynie danej sprawy, lecz także na każdej innej podstawie wskazanej w rozporządzeniu, w tym bezwzględnych podstaw unieważnienia.

Kolejną ważną rzeczą wskazaną w omawianym wyroku, która jest zarazem potwierdzeniem wcześniejszych rozstrzygnięć Trybunału zawartych w wyroku z dnia 13 października 2022 r., Gemeinde Bodman-Ludwigshafen, C‑256/21 jest to, że rozstrzygnięcia dotyczące ważności unijnego znaku towarowego wywierają skutek erga omnes w całej Unii zarówno wtedy, gdy są wydawane przez EUIPO, jak i gdy zapadają w następstwie podniesienia roszczenia wzajemnego przed sądem orzekającym w sprawach unijnych znaków towarowych.

Jest to uzasadnione wykładnią art. 128 ust. 6 rozporządzenia 2017/1001, który stanowi, że sąd orzekający w sprawach unijnych znaków towarowych przekazuje EUIPO odpis prawomocnego orzeczenia w przedmiocie roszczenia wzajemnego o stwierdzenie wygaśnięcia lub o unieważnienie prawa do unijnego znaku towarowego, a EUIPO odnotowuje wzmiankę o tym orzeczeniu w rejestrze i podejmuje niezbędne środki w celu zapewnienia zgodności z jego rozstrzygnięciem.

Niniejsze wskazania nie są w żaden sposób podważone przez system podziału kompetencji między EUIPO a sądami orzekającymi w sprawach unijnych znaków towarowych z uwagi na to, że rozporządzenie 2017/1001 zastrzega na rzecz EUIPO wyłączną kompetencję w dziedzinie rejestracji unijnych znaków towarowych oraz sprzeciwu od takiej rejestracji, a nie spraw dotyczących ważności tych znaków towarowych. 

Ponadto omawiane kompetencje są wykonywane zgodnie z zasadą pierwszeństwa organu, do którego wniesiono sprawę, zgodnie z art. 132 ust. 1 i art. 132 ust. 2 zdanie pierwsze rozporządzenia 2017/1001, „jeżeli nie występują szczególne podstawy do kontynuowania postępowania”, to organ, który jako pierwszy rozpoznaje spór dotyczący ważności unijnego znaku towarowego, jest właściwy w sprawie.

Podsumowując przedmiot roszczenia wzajemnego z art. 128 rozporządzenia 2017/1001, z uwagi na swój samodzielny charakter, nie może być ograniczony przedmiotem powództwa o stwierdzenie naruszenia, w ramach której zostało podniesione, a jego zakres może obejmować również towary i usługi, które nie były podstawą roszczenia głównego.


cropped-ad6022c0966d5f8b23d5f23133a31553_jakub-pawluczuk-box-360-360-c-100.jpg

Jakub Pawluczuk

Aplikant radcowski

JAKUB PAWLUCZUK
APLIKANT RADCOWSKI

Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Specjalizuje się w prawie autorskim i prawie własności przemysłowej ze szczególnym uwzględnieniem prawa znaków towarowych. W czasie studiów angażował się w działalność Centrum Praktyk Sądowych, organizowaną przez Studencką Poradnię Prawną. Stypendysta stypendium Rektora UWB dla najlepszych studentów.


pexels-andrea-piacquadio-3760072

Warunki skutecznego udzielenia i wypowiedzenia licencji na korzystnie ze znaku towarowego objętego współwłasnością w świetle wyroku Trybunału UE z dnia 27 kwietnia 2023 r. w sprawie VW przeciwko SW, CQ, ET, Legea Srl C 686/21 i w prawie polskim

Licencja jest jednym ze sposobów poprzez które uprawniony z prawa ochronnego na znak towarowy upoważnia inny podmiot do używania zarejestrowanego znaku towarowego. Co jednak w przypadku, gdy uprawnionych z prawa ochronnego na znak towarowy jest kilku, a nie ma między nimi jednomyślności co do udzielenia lub wypowiedzenia licencji na znak towarowy? Kwestia ta, zarówno w przypadku znaku unijnego jak i krajowego, została omówiona w wyroku Trybunału Unii Europejskiej z dnia 27 kwietnia 2023 r. w sprawie C686/21 VW przeciwko SW CQ ET i Legea SRL.

TŁO SPRAWY

VW, SW, CQ i ET są współwłaścicielami, w równych częściach, krajowego znaku towarowego i unijnego znaku towarowego LEGEA, zarejestrowanych dla artykułów sportowych. W 1993 r. wskazane podmioty udzieliły spółce Legea na czas nieokreślony nieodpłatnej wyłącznej licencji na używanie znaków towarowych.  Pod koniec 2006 r. VW sprzeciwił się dalszemu obowiązywaniu tej umowy licencyjnej. W dniu 16 listopada 2009 r. spółka Legea wniosła przeciwko VW do Tribunale di Napoli (sądu w Neapolu, Włochy) powództwo o unieważnienie praw do zarejestrowanych przez VW znaków towarowych zawierających oznaczenie „Legea”. Z kolei VW w drodze powództwa wzajemnego wniósł, po pierwsze, o unieważnienie praw do znaków towarowych zarejestrowanych przez spółkę Legea, a po drugie, o stwierdzenie niezgodnego z prawem używania spornych znaków towarowych przez tę spółkę. W pierwszej instancji Tribunale di Napoli (sąd w Neapolu) orzekł, że do dnia 31 grudnia 2006 r. spółka Legea, działając za zgodą wszystkich współwłaścicieli, używała spornych znaków towarowych zgodnie z prawem. Sąd ten uznał natomiast, że po tej dacie ze względu na sprzeciw VW wobec dalszego obowiązywania umowy licencyjnej używanie to stało się niezgodne z prawem. W postępowaniu drugiej instancji wyrok został częściowo zmieniony, a Sąd apelacyjny uznał że jednomyślność współwłaścicieli nie jest wymagana do udzielenia osobie trzeciej licencji na znak towarowy, a wola trzech z czterech współwłaścicieli spornych znaków towarowych wystarczyła do dalszego obowiązywania umowy licencyjnej. Sąd kasacyjny, wobec którego złożono skargę na wyrok Sądu apelacyjnego wskazując na art. 10 dyrektywy 2015/2436 oraz art. 9 i 25 rozporządzenia 2017/100, wyraził wątpliwości co do zasad indywidualnego wykonywania prawa wyłącznego przysługującego współwłaścicielom znaku towarowego w świetle przepisów prawa Unii i w związku z czym zwrócił się do Trybunału z następującym pytaniem prejudycjalnym[1]: „Czy przepisy prawa Unii [zawarte w art. 10 dyrektywy 2015/2436 oraz w art. 9 i 25 rozporządzenia 2017/1001] w zakresie, w jakim przewidują prawo wyłączne przysługujące właścicielowi unijnego znaku towarowego i jednocześnie możliwość, że współwłasność będzie przysługiwać kilku osobom proporcjonalnie, oznaczają, że decyzja o przyznaniu osobom trzecim prawa do wyłącznego używania wspólnego znaku towarowego nieodpłatnie i na czas nieokreślony może zostać podjęta przez większość współwłaścicieli, czy też wymaga ona jednomyślnej zgody?”.

ZAGADNIENIE PRAWNE

Trybunał Sprawiedliwości, przy odpowiedzi na pytanie prejudycjalne zadane przez Sąd odsyłający, wskazał jako podstawę prawną artykuły 9 i 22 rozporządzenia 40/94 oraz art. 5 pierwszej dyrektywy 89/104, z uwagi na datę wystąpienia okoliczności faktycznych w sporze przed sądem krajowym. Obecnie, artykuły te odpowiadają przepisom zawartym odpowiednio w art. 9 i 25 rozporządzenia 2017/1001 oraz art. 10 dyrektywy 2015/2436. Tak więc, omawiany wyrok Trybunału Sprawiedliwości, pomimo tego, że oparty był na przepisach, które obecnie już nie obowiązują, może być stosowany przy tożsamym stanie faktycznym, z tą różnicą, że należy wskazać obecnie obowiązujące przepisy rozporządzenia 2017/1001 oraz dyrektywy 2015/2436.

W przytoczonym wcześniej pytaniu prejudycjalnym można wyłonić dwie kwestie:

A)     Jak należy interpretować pierwszą dyrektywę 89/104 i rozporządzenie 40/94 w przypadku udzielenia lub wypowiedzenia przez współwłaścicieli licencji na używanie wobec znaku krajowego

B)     W jaki sposób wskazane powyżej przepisy regulują wykonywanie prawa do decydowania o udzieleniu licencji lub jej wypowiedzeniu przez współwłaścicieli wobec znaku unijnego

Co do pierwszej kwestii, Trybunał wskazał, że pierwsza dyrektywa 89/104, pomimo tego że nie reguluje współwłasności krajowego znaku towarowego, nie wskazuje jednak na to, że taki znak nie może zostać objęty współwłasnością, a samo określenie sposobów wykonywania przez współwłaścicieli praw wynikających ze znaku towarowego powinno być regulowane prawem krajowym. Oznacza to więc, że prawo do decydowania o udzieleniu lub wypowiedzeniu licencji na używanie znaku przy współwłasności praw do znaku towarowego, powinno zostać określone przepisami krajowymi. Jak wskazuje Trybunał, pierwsza dyrektywa 89/104 ma za zadanie zbliżenie ustawodawstw państw członkowskich jedynie w taki sposób, aby zniwelować różnice mogące przeszkadzać w swobodnym przepływie towarów i usług. Wynika z tego, że pewne kwestie, tak jak poruszona w tym wyroku kwestia wymogu jednomyślności lub też zgody większości współwłaścicieli przy udzielaniu licencji na używanie znaku towarowego lub jej wypowiadaniu, regulowane są przepisami prawa krajowego.

W przypadku znaku Unijnego, Trybunał podkreśla, że brak jest przepisu regulującego zasady wykonywania przez współwłaścicieli takiego znaku wynikających z niego praw, w tym również prawa do decydowania o udzieleniu lub wypowiedzeniu licencji na jego używanie. Wobec tego, w przypadku braku odpowiednich przepisów regulujących prawa wynikające ze znaku unijnego zastosowanie w niniejszym stanie faktycznym powinien mieć art. 16 rozporządzenia 40/94 (lub obecnie art. 19 rozporządzenia 2017/1001), który wskazuje, że unijny znak towarowy jako przedmiot własności jest traktowany jako krajowy znak towarowy, zarejestrowany w państwie członkowskim. Państwo członkowskie, którego prawo regulować będzie konkretne postępowanie określane jest zgodnie z zasadami z przytoczonego artykułu. Oznacza to, że przy rozpatrywaniu czy licencja na używanie praw wynikających z rejestracji znaku unijnego w przypadku istnienia współwłasności do znaku musi zostać udzielona jednomyślnie czy większością głosów współwłaścicieli, należy oceniać w oparciu o przepisy tego kraju, na który wskazują zasady z przytoczonego powyżej art. 16 rozporządzenia 40/94 (lub obecnie art. 19 rozporządzenia 2017/1001).

PRAWO POLSKIE

Ustawa z dnia 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej nie reguluje bezpośrednio zasad udzielania lub wypowiadania licencji wyłącznej lub niewyłącznej na korzystanie z  prawa ochronnego na znak towarowy w przypadku istnienia wielu współuprawnionych do tego znaku. W takiej sytuacji stosuje się jednak reguły wynikające z art. 162 ust. 12 a także 162 ust. 5. PrWłPrzem. W świetle powołanych przepisów przeniesienie wspólnego prawa ochronnego lub udziału w tym prawie może nastąpić wskutek działania jednego lub paru współuprawnionych, wymagana jest do tego jednak zgoda wszystkich współuprawnionych. Reguła ta ma zastosowanie również w przypadku innych czynności polegających na rozporządzaniu wspólnym prawem do znaku i udziałem w tym prawie. Wynika to również z przepisów prawa cywilnego, gdyż w świetle art. 199 KC, do rozporządzania rzeczą wspólną oraz do innych czynności, które przekraczają zakres zwykłego zarządu, potrzebna jest zgoda wszystkich współwłaścicieli. Udzielenie licencji na korzystanie z prawa ochronnego na znak towarowy lub, w drodze analogii jej wypowiedzenie jest z pewnością czynnością przekraczającą zakres zwykłego zarządu, a współuprawnieni z prawa ochronnego na znak towarowy są w istocie współwłaścicielami tego prawa, tak więc wskazany powyżej 199 KC ma zastosowanie w takich przypadkach.

Warto więc pamiętać, że zarówno w przypadku znaku krajowego, jak i znaku unijnego, warunek zgody większościowej lub jednomyślności współuprawnionych przy udzielaniu licencji na korzystanie z prawa ochronnego na znak towarowy lub jej wypowiedzenie, powinien być rozpatrywany według prawa tego kraju, który zostanie ustalony zgodnie z zasadami wynikającymi z art. 19 rozporządzenia 2017/1001, przy czym w przypadku prawa polskiego, aby udzielić omawianej licencji, wymagana jest zgoda wszystkich współuprawnionych.

[1] Sąd kasacyjny zwrócił się do Trybunału UE z jeszcze jednym pytaniem prejudycjalnym, jednakże z racji tego, że odpowiedź na pierwsze, wskazane powyżej pytanie prejudycjalne swoim zakresem obejmowała odpowiedź na drugie pytanie, Trybunał UE uznał, że nie ma potrzeby udzielać dodatkowej odpowiedzi.


cropped-ad6022c0966d5f8b23d5f23133a31553_jakub-pawluczuk-box-360-360-c-100.jpg

Jakub Pawluczuk

Aplikant radcowski

JAKUB PAWLUCZUK
APLIKANT RADCOWSKI

Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Specjalizuje się w prawie autorskim i prawie własności przemysłowej ze szczególnym uwzględnieniem prawa znaków towarowych. W czasie studiów angażował się w działalność Centrum Praktyk Sądowych, organizowaną przez Studencką Poradnię Prawną. Stypendysta stypendium Rektora UWB dla najlepszych studentów.


sme-fund

SME FUND 2023 – rusza kolejny nabór wniosków na zgłoszenie znaków towarowych, wzorów przemysłowych, wynalazków i wspólnotową ochronę odmian roślin

Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) opublikował informację o terminie rozpoczęcia tegorocznej edycji programu SME Fund. Nabór wniosków planowany jest od 23 stycznia 2023 r. do 15 grudnia 2023 r.

Z dofinansowania mogą skorzystać mikro, małe oraz średnie przedsiębiorstwa (MŚP) z siedzibą w UE. Do kategorii mikro oraz małych i średnich przedsiębiorstw należą te, które zatrudniają mniej niż 250 pracowników oraz których obrót roczny nie przekracza 50 mln euro lub roczna suma bilansowa nie przekracza 43 mln euro.  

DOTYCHCZASOWE ZASADY SME FUND

Na dzień dzisiejszy EUIPO nie potwierdziło jeszcze zasad obowiązujących w 2023 r. Poniżej przedstawiamy dotychczasowe zasady funduszu. W Polsce beneficjenci SME Fund mieli możliwość otrzymania 50% zniżki na podstawowe opłaty za zgłoszenie krajowych, unijnych i międzynarodowych znaków towarowych i wzorów przemysłowych. 

Wysokość dotacji  uzależniona była od liczby znaków towarowych bądź wzorów, które wnioskodawca planował zarejestrować oraz od wysokości opłat podstawowych za takie zgłoszenie. Kwota dotacji służyła pokryciu połowy opłaty podstawowej za zgłoszenie, co przykładowo oznacza 425 € na znak towarowy w przypadku zgłoszenia unijnego znaku towarowego (w jednej klasie). W przypadku znaków zgłaszanych w Urzędzie Patentowym RP dofinansowanie obejmowało opłatę za zgłoszenie, za 10-letni okres ochronny, publikację informacji o udzielonym prawie ochronnym oraz za oświadczenie o korzystaniu z pierwszeństwa. W przypadku wzorów przemysłowych zgłaszanych w UPRP dofinansowanie obejmowało opłatę za zgłoszenie wzoru, za pierwszy okres ochronny, za oświadczenie o korzystaniu z pierwszeństwa oraz za publikację o udzielonym prawie z rejestracji.

JAK DOBRZE WYKORZYSTAĆ DOFINANSOWANIE SME FUND 2023?

Decyzja o liczbie zgłoszonych znaków towarowych lub wzorów oraz o zasięgu terytorialnym ich ochrony jest uzależniona od strategii biznesowej przyjętej przez danego przedsiębiorcę. Jeśli przedsiębiorca operuje wyłącznie na terytorium jednego państwa, wystarczająca będzie ochrona na poziomie krajowym. W przypadku działalności gospodarczej na szerszą skalę konieczne może się okazać zgłoszenie znaków towarowych bądź wzorów w EUIPO lub w innych regionalnych urzędach ds. własności intelektualnej. Podejmując decyzję o zakresie ochrony swojego oznaczenia bądź wzoru kluczowe jest uwzględnienie nie tylko aktualnej sytuacji danego przedsiębiorcy, ale i jego planów i przyszłej sytuacji na rynku.

Ilość środków dostępna w ramach Funduszu dla MŚP jest ograniczona. Dotacje na zgłoszenia będą przyznawane zgodnie z kolejnością zgłoszeń. Nasza kancelaria pomaga również bezpłatnie przy przygotowywaniu wniosków o dofinansowanie w ramach działań związanych ze zgłoszeniem znaku towarowego lub wzoru przemysłowego.

CO DALEJ Z DOFINANSOWANIEM SME FUND?

Pod koniec stycznia 2023 roku powinniśmy poznać wszystkie informacje związane z zasadami związanymi z zakresem i warunkami przyznawania dofinasowania.

Artykuł ten będziemy aktualizować na bieżąco.

Więcej informacji o SME Fund mogą Państwo również uzyskać na stronie https://euipo.europa.eu/ohimportal/pl/online-services/sme-fund lub kontaktując się z nami (biuro@skubisz.pl).


martyna-dziekan-box

Martyna Dziekan

Aplikant radcowski

MARTYNA DZIEKAN
APLIKANT RADCOWSKI

Aplikantka radcowska, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Specjalizuje się w prawie zwalczania nieuczciwej konkurencji oraz prawie własności przemysłowej ze szczególnym uwzględnieniem prawa znaków towarowych. Doświadczenie w trakcie studiów zdobywała w Uniwersyteckiej Studenckiej Poradni Prawnej UMCS oraz będąc członkinią Prezydium Studenckiego Koła Naukowego Prawników UMCS oraz prelegentką i współorganizatorką ogólnopolskich konferencji naukowych.


bottle-g7596d7ac6_1920

Działalność dystrybucyjna polegająca na napełnianiu i ponownym etykietowaniu butli (wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE C-197/21 w sprawie Soda-Club (CO2) p. SodaStream International)

W powołanym wyroku Trybunał zajął stanowisko w kwestii ustalenia warunków, w których właściciel znaku towarowego, wprowadzający do obrotu w państwie członkowskim towary oznaczone tym znakiem towarowym i przeznaczone do wielokrotnego ponownego użycia i napełnienia ma prawo sprzeciwić się na mocy art. 15 ust. 2 rozporządzenia 2017/1001 i art. 15 ust. 2 dyrektywy 2015/2436 dalszemu obrotowi tymi towarami, w tym państwie członkowskim prowadzonemu przez dystrybutora, który ponownie napełnił te towary i zastąpił etykietę ukazującą pierwotny znak towarowy inną etykietą, pozostawiając jednocześnie na tych towarowych widoczny pierwotny znak towarowy.

Odwołując się do powołanych przepisów oraz wcześniejszego orzecznictwa, w szczególności wyroku w sprawie Viking (wyrok z 14.07.2011 r., w sprawie C-46/10) Trybunał wyraził pogląd, iż taka działalność jest zgodna z prawem, pod warunkiem, że nowa etykieta nie wywołuje u konsumentów błędnego wrażenia, iż „między dystrybutorem a właścicielem znaku towarowego istnieje powiązanie gospodarcze”. Ocenę prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd, według Trybunału należy oceniać całościowo w świetle wskazówek umieszczonych na towarze i na jego nowej etykiecie oraz w świetle praktyk w zakresie dystrybucji istniejących w danej branży i poziomu wiedzy konsumenta o tych praktykach.

Trybunał w tym wyroku przesądził, iż towary wielokrotnego użytku mogą być nadal wykorzystywane w obrocie, w tym przypadku chodziło o butle na gaz (CO2). Z wywodów Trybunału wynika, iż towary już wprowadzone do obrotu przez uprawnionego z tytułu rejestracji znaku towarowego po napełnianiu przez niezależny podmiot, mogą być przedmiotem dalszego obrotu. Jednocześnie jednak Trybunał zastrzegł, że nie może to prowadzić do niebezpieczeństwa wprowadzenia w błąd odnośnie do związków gospodarczych między właścicielem znaku towarowego a dystrybutorem. Trybunał przy ocenie możliwości powstania, z punktu widzenia przeciętnego odbiorcy, niebezpieczeństwa wprowadzenia w błąd odwołuje się, jak już wskazano, do takich okoliczności jak wskazówki umieszczone na towarze i na jego nowej etykiecie, praktyk dotyczących dystrybucji danego towaru oraz poziomu wiedzy konsumentów dotyczących obrotu takimi towarami. Z wyroku wynika, iż Trybunał po raz kolejny odstępuje od koncepcji normatywnej oceny niebezpieczeństwa wprowadzenia w błąd właściwej prawu znaków towarowych i sięga do metody praktykowanej na tle prawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. W świetle teorii normatywnej zwanej również abstrakcyjną, dominującej w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości jak również w orzecznictwie wielu państw członkowskich, przy ocenie niebezpieczeństwa wprowadzenia w błąd należy ustalić kolejno następujące przesłanki tego niebezpieczeństwa: istnienie identyczności lub podobieństwa towarów i jego stopień, istnienie podobieństwa oznaczeń i jego stopień, rozpoznawalność wcześniejszego znaku towarowego w obrocie i jego stopnie, wyjątkowo bierze się pod uwagę także inne okoliczności. Dopiero na podstawie tych okoliczności ustala się, czy przeciętny nabywca tych towarów, dobrze poinformowany, racjonalny oraz uważny, w zwykłych warunkach obrotu, może być wprowadzony w błąd co do pochodzenia towarów oznaczonych znakiem towarowym z określonego przedsiębiorstwa lub związku przedsiębiorstw pozostających pod jednolitą kontrolą. Natomiast metodyka właściwa prawu o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji polega na tym, iż sąd rozstrzygający spory o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji z obszaru znaków towarowych ocenia niebezpieczeństwo wprowadzenia w błąd przy uwzględnieniu całokształtu okoliczności stanu faktycznego. Ta metoda jest określana niekiedy jako konkretna. Trybunał w dyskutowanym wyroku reprezentuje pogląd, iż przy ustalaniu niebezpieczeństwa wprowadzenia w błąd dotyczącego towarów wielokrotnego użytku wprowadzonych do obrotu pod znakiem towarowym, należy brać pod uwagę rozmaite wskazówki na towarze i etykiecie, jak również całokształt warunków dystrybucji tych towarów. Są to okoliczności zewnętrzne w stosunku do używania znaku towarowego.

Trybunał pozostawił natomiast bez jednoznacznej odpowiedzi pytanie, co do możliwości usuwania (zamazywania, zakrywania) dotychczasowego znaku towarowego przedsiębiorcy, który wprowadził do obrotu towar. Z jednej strony Trybunał odwołuje się do kryterium niebezpieczeństwa wprowadzenia w błąd, co prowadzi do wniosku, iż taka możliwość powinna być dozwolona, skoro brak znaku (jego używania) wyłącza niebezpieczeństwo wprowadzenia w błąd. Z drugiej strony Trybunał zdaje się skłaniać do poglądu, iż istotne jest, aby nie maskować pochodzenia butli poprzez ponowne etykietowanie, a zatem zdaje się nie akceptować usuwania (zakrywania, zamalowywania) znaku towarowego. Można zatem twierdzić, iż według Trybunału, przy ponownym wykorzystaniu towarów wielokrotnego użytku, należy pozostawić widoczny pierwotny znak towarowy a zarazem podjąć działania, które wykluczają niebezpieczeństwo wprowadzenia w błąd, na tle konkretnego stanu faktycznego, co do pochodzenia w zakresie związku pomiędzy przedsiębiorstwami. To musi powodować trudności w ustalaniu poglądu przeciętnego odbiorcy, którego opinia jest kluczowa przy kwalifikacji prawnej ponownego wykorzystania towarów wielokrotnego użytku. Sumując, komentowany wyrok Trybunału dotyczy konkretnego stanu faktycznego, ale prowadzi do nowych pytań, co niewątpliwie nie przyczynia się do jednoznacznego ustalenia sytuacji prawnej towarów wielokrotnego użytku wprowadzanych pierwotnie do obrotu pod znakiem towarowym przez uprawnionego z tytułu rejestracji.

Zdjęcie główne: grimmplatten \ pixabay.com


ryszard-skubisz-box

Prof. Ryszard Skubisz

Rzecznik patentowy, radca prawny

PROF. RYSZARD SKUBISZ
RZECZNIK PATENTOWY, RADCA PRAWNY

Profesor prawa, wykładowca uniwersytecki oraz autor wielu publikacji i książek z zakresu znaków towarowych, zwalczania nieuczciwej konkurencji, a także prawa spółek i prawa europejskiego. Prowadząc praktykę prawną w dziedzinie prawa własności przemysłowej, prawa autorskiego oraz nieuczciwej konkurencji doradzał i reprezentował największe polskie i zagraniczne przedsiębiorstwa. Jest uprawniony do reprezentowania i reprezentuje Klientów przed Urzędem Patentowym RP, polskimi sądami powszechnymi i administracyjnymi, Urzędem Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) w Alicante, Biurem Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO) w Genewie oraz Europejskim Urzędem Patentowym (EPO) w Monachium. Jest autorem ponad 200 publikacji naukowych z prawa cywilnego, handlowego, europejskiego i własności przemysłowej opublikowanych w czasopismach krajowych i zagranicznych oraz kilkunastu pozycji książkowych.


media-g87fede95f_1920

Ikonki jako znaki towarowe

Wraz z rozpowszechnieniem systemów operacyjnych zawierających graficzny interfejs użytkownika (tzw. GUI, ang. graphical user interface, np. Windows lub MacOS) przyzwyczajaliśmy się do obecności ikonek, które pozwalają nam uruchomić określoną funkcję w systemie (np. ikona napędu CD, ikona kosza). Umożliwiają one użytkownikowi odróżnienie formatów plików (ikona dokumentów DOC, ikona plików PDF czy ikona arkuszy kalkulacyjnych XLS), ale również pozwalają na uruchomienie aplikacji lub gry komputerowej. Początkowo niewielkie bitmapy o wymiarach 16x16 pikseli rozrosły się do większych, wyraźniejszych grafik, które pozwalają szybko odróżnić jedną aplikację od drugiej, tak aby nawet przy dużym bałaganie na pulpicie (biurku) można było odnaleźć tą jedną, której poszukujemy. Na podstawie własnego doświadczenia mogę stwierdzić, że na każdym komputerze, w ciągu chwili jestem w stanie znaleźć tarczę, która jest powiązana z grą komputerową Heroes of Might and Magic III - .

Od wielu lat jesteśmy zatem przyzwyczajani do ikonek. Oznaczenia te z czasem zaczęły pełnić funkcję odróżniającą towarów czy usług jednego przedsiębiorcy od towarów lub usług innego przedsiębiorcy (a dokładnie towarów lub usług oferowanych/reklamowanych przez różne aplikacje). Wraz ze wzrostem popularności mobilnych systemów operacyjnych i dostępnych w nich sklepów z aplikacjami i grami (Google Play, Microsoft Store, AppStore, Steam) wzrosła a rola ikonek. W przepastnych bazach sklepów z oprogramowaniem możemy bowiem znaleźć prawie 3 miliony pozycji do wyboru[1], które są odróżniane za pomocą dużych ikonek. Ikonki te zajmują więcej miejsca niż sama nazwa aplikacji. Co więcej ikonki zaczęły „żyć własnym życiem” ponieważ są także używane jako elementy odróżniające (wręcz loga) w przekazach reklamowych i marketingowych właścicieli aplikacji.

2

Dobry dobór ikony może wpływać na znacznie większą konwersję i rozpoznawalność aplikacji lub usługi. Badania wskazują, że dobra ikonka może zwiększyć częstość pobrania oprogramowania nawet o 560%[2]! Dodatkowo szersze wykorzystanie mediów społecznościowych w przestrzeni publicznej i obecność w wielu miejscach np. sygnetów logotypów Facebooka, Instagrama, Twittera, Google, Apple - stanowiących graficzne znaki towarowe - spowodowały wzrost znaczenia ikon jako oznaczeń, które należy chronić prawnie.

3

Źródło: https://www.otwarte.com.pl/pl/portfolio/goodie/

4

DLACZEGO WARTO ZAREJESTROWAĆ IKONĘ JAKO ZNAK TOWAROWY?

Dla większości osób znaki towarowe kojarzą się głównie z oznaczeniami słownymi lub słowno-graficznymi, które urzeczywistniają się w formie logotypów nakładanych na konkretne towary (opakowania tych towarów). Często logotypy te składają się z dwóch części – sygnetu (czyli charakterystycznej grafiki) oraz stylizowanego napisu. Należy jednak pamiętać, że znaki towarowe nie ograniczają się wyłącznie do tych dwóch rodzajów.

5

Źródło: https://www.nlogo.pl/wiedza/logo-logotyp-i-sygnet-na-czym-polegaja-roznice

Niewątpliwie dużą grupą oznaczeń są również znaki wyłącznie graficzne. Bardzo często będzie to po prostu sam sygnet logotypu, który w wielu przypadkach pełni właśnie również funkcję ikony, którą umieszcza się jako ikona strony internetowej czy jako obrazek wyróżniający w mediach społecznościowych. Wydaje się, że istotną rolą ikon jest bowiem zwiększenie rozpoznawalności i kojarzenia marki właśnie w świecie wirtualnym.

6

Źródło: https://euipo.europa.eu/eSearch/#details/owners/486860

Decydując się na rejestrację ikony jako znaku towarowego zyskujemy znaczącą przewagę konkurencyjną, bowiem dzięki rejestracji korzystamy z ochrony prawnej wobec podmiotów, które oznaczają lub chciałyby oznaczać identycznymi lub podobnymi grafikami swoje aplikacje i usługi. Ma to o tyle duże znaczenie, iż nawet jeżeli prowadzimy sprzedaż towarów lub usług niepowiązanych z oprogramowaniem komputerowym lub usługami internetowymi, to jednak w pewnej perspektywie czasowej konieczne stanie się zapewne stworzenie własnej aplikacji prezentującej naszą ofertę. Zwłaszcza w dobie coraz łatwiejszego tworzenia aplikacji mobilnych, gdzie za pomocą kilku kliknięć możemy przystosować naszą stronę internetową, aby pełniła funkcję aplikacji mobilnej (PWA – ang. Progressive Web Application), zaimplementowana na stronie ikonka pojawi się na urządzeniach mobilnych jako aplikacja mobilna.

Należy również pamiętać, że posiadając ikonkę zarejestrowaną jako znak towarowy znacznie szybciej będziemy mogli zablokować niechcianą aplikację, która próbuje się podszyć pod nasze oprogramowanie lub usługę. W szczególności dzięki formularzom do zgłaszania tego typu zdarzeń, które w sposób częściowo zautomatyzowany badają zasadność wniosku.

CO ZROBIĆ, ABY ZGŁOSIĆ IKONKĘ JAKO ZNAK TOWAROWY?

Procedura zgłoszenia ikony jako znaku towarowego jest identyczna, jak w przypadku innych oznaczeń (np. słownego znaku towarowego czy słowno-graficznego znaku towarowego).

Proces zgłoszenia ikonki jako znaku towarowego należy rozpocząć od przeprowadzenia badania na czystość, aby ustalić czy nikt inny w międzyczasie nie uzyskał prawa na identyczną lub podobną ikonę.

Jeżeli ikona nie została jeszcze przygotowana przez grafików, należy rozpocząć pracę nad jej formą graficzną. Na tym etapie najlepiej sprawdza się współpraca grafików oraz prawników z kancelarii prawno-patentowej wyspecjalizowanej w znakach towarowych, którzy mogą weryfikować na bieżąco czy dana propozycja spełnia wymogi prawne i jaką ma szansę na skuteczną rejestrację.

Podczas przygotowywania ikony, z myślą o docelowej rejestracji jako znaku towarowego należy szczególny nacisk położyć na stworzenie dystynktywnego elementu, który nie będzie opisowy. Należy również wybrać kolor, który wprost nie będzie kojarzyć się z innymi renomowanymi oznaczeniami, a przede wszystkim taki który nie będzie odnosił się do pozostałych oznaczeń (ikonek) wykorzystywanych w obrocie gospodarczym dla podobnych towarów czy usług. Bardzo często chęć rejestracji ikony jako znaku towarowego jest dobrym momentem na ewentualne odświeżenie identyfikacji wizualnej marki i przeprowadzenie liftingu marki lub wręcz rebrandingu.

PODSUMOWANIE

Niewątpliwie ikony stanowią obecnie istotny identyfikator marki, który pozwala na odróżnienie nie tylko samych aplikacji, ale również, towarów lub usług jednego przedsiębiorcy od towarów i usług drugiego. Ikony towarzyszą nam w wielu sytuacjach i są coraz chętniej wykorzystywane zwłaszcza w marketingu, gdzie stanowią graficzną formę identyfikacji podmiotu. Można wręcz twierdzić, że jest to forma przyjemniejsza i łatwiejsza w komunikacji w porównaniu z długimi i ciężkimi do zapamiętania nazwami. Ogólny trend, gdzie zamiast wiadomości SMS wysyłamy głosówki lub korzystamy z emoji powoduje, że nieuchronną staje się konieczność uproszczenia również tej formy komunikacji i stworzenia rozpoznawalnych ikonek, za pomocą których marka będzie wyróżniać się na rynku. Przedsiębiorcy, którzy dostatecznie szybko tę zależność zauważą, zdobędą zapewne istotną przewagę konkurencyjną i wzmocnią ochronę oznaczeń używanych w obrocie.


cezary-zapala-box

Cezary Zapała

Aplikant rzecznikowski

CEZARY ZAPAŁA
APLIKANT RZECZNIKOWSKI, ADMINISTRATOR PORTFOLIO ZNAKÓW TOWAROWYCH I WZORÓW PRZEMYSŁOWYCH

Aplikant rzecznikowski, administrator portfolio znaków towarowych i wzorów przemysłowych Klientów Kancelarii. Specjalizuje się w zagadnieniach dotyczących prawa ochrony danych osobowych, prawa własności przemysłowej, prawa nowych technologii oraz prawa rolnego. Uczestnik, prelegent oraz koordynator wielu konferencji oraz szkoleń. Wykładowca na studiach podyplomowych z ochrony danych osobowych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Autor publikacji naukowych z zakresu prawa rolnego, ochrony danych osobowych i prawa nowych technologii.